JAK EMOCJE MATKI WPŁYWAJĄ NA DZIECKO cz.2

Pierwszą część artykułu znajdziesz tutaj.

Emocje Matki i Dziecka w ciąży

Kiedy przyglądamy się ważności matki i jej emocji dla dziecka, nie możemy pominąć całego okresu ciąży. Okresu kiedy to dziecko jest niejako częścią matki. Jest z nią ściśle połączone i pływa w wodzie, którą ona wytwarza.

Kiedy mówimy o wodzie w organizmie ludzki mówi się, że w około 70 -80% jesteśmy wodą. A jeśli dojdzie do tego fakt, że ta istota pływa w wodzie, oddycha wodą. To spokojnie możemy uprościć i stwierdzić, że to stworzenie wodne (choć badania mówią, że dziecko w łożysku składa się w 90% z wody).

Jaki kształt ma woda?

Jeśli więc mówimy o wodzie i jej istocie to warto zapoznać się z badaniami Masaru Emoto.

Ten japoński naukowiec badał wodę, ale dla potrzeb tego artykułu skupię się tylko na jego badaniach struktury wody. W swoich eksperymentach z wodą zauważył, że na strukturę wody ma wpływ nie tylko jej zanieczyszczenie, ale także (a może przede wszystkim) emocje jakie wypełniają przestrzeń, w której znajduje się woda.

Poddał on zanieczyszczoną wodę o brzydkiej strukturze modlitwie w klasztorze i zaobserwował, że po modlitwie struktura wody znowu stała się piękna, harmonijna. Natomiast kiedy postawił harmonijną wodę na stole rodziny, w której wszyscy się kłócili, spierali i walczyli ze sobą – struktura wody się stała nieregularna, brzydka, koślawa.

Przenieśmy te obserwacje do życia …. matczynego.

Dziecko w centrum a emocje matki

Kiedy zauważymy, że brzuch matki (z dzieckiem w środku) jest niejako zawsze pomiędzy nią a otoczeniem zauważymy, że dziecko zawsze jest w centrum życia matki. Jeśli środowisko matki, czyli tam gdzie ona się zwróci, gdzie umieści swój brzuch jest spokojne, pełne miłości to te emocje będą oddziaływały, kształtowały wodę, która wypełnia jej brzuch (i tym samym będą wpływały na dziecko w tej wodzie zanurzone). Tak samo jeśli matkę otacza złość, zmartwienia, może walka, napięcie to tak samo te emocje będą wpływały, oddziaływały na wodę, która jest w niej.

W tym momencie wiem, że wiele mam podnosi lament i zaczyna skarżyć się swojego szafa, partnera czy inne trudne przeciwności losu, które sprawiły, że w ciąży przeżywała raczej stres i napięcie niż spokój i rozluźnienie.

W tym momencie mogę tylko powiedzieć, że napięcie i stres to nasz wybór, a raczej to wybór naszego nieświadomego, automatycznego umysłu, który nastawiony jest na wyszukiwanie niebezpieczeństw wokół. Natomiast spokój to stan naszej duszy i ciała, które niestety są wynikiem naszych ćwiczeń i bycia świadomym.

Jak uwolnić siebie i dziecko od zmartwień?

Tak więc wszystkie zmartwione mamy spieszę pocieszyć, że od tych zmartwień, którymi nakarmiłyśmy dziecko w nas możemy je równie sprawnie uwolnić.

Chcesz już teraz kształtować nastrój i stan swojego dziecka?
Zacznij od codziennego ćwiczenia uważności.

Warto na początek zaobserwować ile czasu w ciągu dnia jestem napięta, skoncentrowana na niebezpieczeństwach czy zagrożeniach a ile czasu czuję spokój i rozluźnienie?

Jaki jest dominujący we mnie nastrój: jest to walka, nastawienie na udowodnienie czy dopięcie swego. A może poddanie się i rezygnacja. Bezsilność, bezradność czy siła życiowa, moc, ciekawość i spokój?

Jak ja chcę się czuć?

To jakie jest otoczenie też ma sens i znaczenie ale nie ujmujmy sobie sprawczości i siły kreacji. Zadawaj sobie jak najczęściej jedno najważniejsze pytanie o to jak ja chcę się czuć?

Mam nadzieję, że spokój i radość krąży już w Tobie to teraz przejdę do kolejnego zjawiska, które na długie lata (a nawet na dziesięciolecia) pozostaje żywe w matce i jej dzieciach.

Co mówią Mamy, jako dzieci swoich Mam?

Kiedy spotykam się z mamami tak na rozmowach o ich dzieciach, jak i mamy jako byłych dzieciach często pojawia się pytanie: dlaczego, po co ja lub moje dziecko będąc we mnie przejmuje moje emocje? Przejmuje albo przejęło właśnie ten jeden moment, tą jedną chwilę kiedy było źle?

W wyjaśnieniu tego przychodzą oczywiście wyżej wspomniana Inkorporacja Emocjonalne, czyli chcę pomocy drugiej, bliskiej osobie w trudnej sytuacji. Jest to też bardzo ludzki odruch – odruch udzielania pomocy. Bycia pomocnym.

Czym jest Mikrokimeryzm?

Natomiast teraz więcej opowiem o zjawisku Mikrokimeryzmu

Odkrycia tego zjawiska dokonano na Uniwersytecie w Navarrze. Mikrokimeryzm mówi o tym, że od 4 tygodnia po poczęciu istnieje nieustanna wymiana komórek między mamą a dzieckiem. Wymiana komórek to nic innego jak wymiana informacji. I komórki dziecka „zamieszkują” mamę a komórki mamy „zamieszkują” dziecko. Te komórki są żywe do nawet 30 lat. Żywe chce powiedzieć, że połączone są ze swoim właścicielem (stąd nazwa) i mogą stanowić w matce do 16% jej DNA.

Ale to nie wszystko komórki pierwszego dziecka obecne w matce przechodzą do drugiego dziecka i udzielają mu informacji o starszym rodzeństwie. Jeśli lubisz skojarzenia to ja młodsze dziecko widzę, jako takiego agenta specjalnego, który wchodzi do domu i wie wszystko o wszystkich – szczególnie o starszych dzieciach.

W czym ta wiedza się nam przydaje?

A no w tym, że nie musimy się bać o młodsze dziecko ono dokładnie zna granice, których nie może przekroczyć u starszego rodzeństwa. Zna jego sekrety. Co wcale nie znaczy, że nie musimy być czujne (szczególnie w sytuacjach wielkich zazdrości starszaków, ataków złości, niszczycielstwa etc.) przy rodzeństwie.

Wiedza ta pozwala na zostawienie przestrzeni dla rodzeństwa na „dotarcie się”, odnalezienie się i na obserwowanie ich wzajemnych relacji.

Mikrokimeryzm pokazuje, że nasze dziecko długie lata jest żywe w nas. A tym samym wyjaśnia te wszystkie bardziej lub mniej nagłe stany, kiedy wiem co się dzieje z moim dzieckiem i mojemu dziecku. Wyjaśnia tą pewność jaką masz kiedy widzisz swoje dziecko zapłakane, rozdrażnione czy zirytowane (szczególnie w wieku nastoletnim!!!) i w swoim sercu wiesz co się stało.

To wyjaśnia właśnie to, że matka zawsze wie najlepiej.

Opierając się na tej wiedzy (niestety bardzo subtelnej) możemy nawiązać wspaniały kontakt ze swoim dzieckiem. Stworzyć wspaniałą relację z nim.

W dzisiejszym świecie każdy wie lepiej niż sama matka: położne, lekarze, pani w sklepie meblowym czy z gadżetami dziecięcymi, koleżanki, sąsiadki i teściowa. Matka zagubiona w natłoku porad, dobrych intencji i ułatwiaczy życia często jest tak zagubiona, że nawet nie wie jak się sama nazywa. Tym samym traci albo raczej nie czerpie z naturalnego źródła wiedzy o dziecku.

Źródła, które jest w niej samej.

Oczywiście nie mówię tu i nie namawiam do odrzucania wszystkich pomocy i porad – namawiam na filtrowanie tych informacji przez siebie. Przez swoją naturalną mądrość.

Zacznij obserwować kto i kiedy przekracza Twoje granice?

Jak możesz zadbać o siebie i o swoje granice?

Może potrzebujesz pomocy, wsparcia?

Gdzie możesz je znaleźć? Kto może Ci ich udzielić?

O firmie

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Czytaj więcej