Poczucie winy i bezradność w rodzicielstwie

Z życia niemal każdej z nas…o 4:17

Otwieram oczy i ze zmęczenia kręci mi się w głowie. Nie obudziłam się „sama”, o nie. Nie zbudził mnie również dźwięk alarmu w telefonie, nastawiony na 5:45. Jest 4:17 a mój powód wyrwania z tak upragnionego i wytęsknionego snu leży obok mnie i krzyczy. Jak to możliwe, że przez 3 lata jego życia wciąż nie potrafię zapewnić mu spokojnego, komfortowego snu ? „To tylko czwarty trymestr” – mówili… Wiąże włosy gumką, wzdycham i biorę go w ramiona. Już nawet nikomu nie mówię, jak wyglądają nasze noce, nie ma sensu. Pierwsza fala bezradności tego dnia, polizała właśnie moje stopy.

Robię śniadanie. Mam dużo czasu, skoro tak wcześnie wstaliśmy. Zmotywowana i rześka po podwójnym espresso, oraz przejrzeniu 3 kont o zdrowym żywieniu dzieci, mieszam omlet z warzywami, kroję porcję owoców, do tego garstka orzechów i nasion i blenduję koktajl z chia – w końcu to superfoods, kwasy omega itd. Ależ będziemy zdrowi i mądrzy, ha!

Podaje na pięknej tacy i nowym talerzu.

– „AAAAAA, chciałem na talerzu z kropeczkami!!!”

– głośno i wyraźnie reaguje na moje starania dziecię.

Choćbym nie wiem jak się starała, to koniec śniadania. Po drodze do przedszkola, dziecię je kawałek wymiętoszonego banana. Dobre i to, przynajmniej nie sucha buła, jak zwykle. Wzdycham głęboko. Nakarmić odpowiednio dziecka też nie umiem. Jak oni to robią, Ci wszyscy inni?! Nawet kaszę gryczaną Kaśki mała wsuwa… Bezradność płynie dalej, dotyka moich kolan.

Pożegnanie w przedszkolu to już standard, więc jestem przygotowana na rozrywający me serce matczyne na pół płacz. Dzisiaj jednak czeka mnie miłe zaskoczenie – dziecię daje mi słodkiego całuska i biegnie ochoczo do sali. Jakie to miłe! Duma rozpiera moje serce i do pracy biegnę w dobrym nastroju.

Popołudniu nastawiona pozytywnie zajeżdżam pod przedszkole. Może skoczymy zarazem do cukierni? Mój kochany dzieciaczek tak lubi te rurki z kremem. Będzie miło.

Od progu słyszę jednak głośny RYK. W innym życiu pomyślałabym, że to może Triceratops ale dziś wiem, że to mój syn.

– „Przepraszamy ale musiałyśmy go już budzić, na podwieczorek” – tłumaczy wychowawczyni.

Przedszkolne zasady, phi. Dziecię nienawidzi być budzone. Jak ja mam go teraz uspokoić?! Najchętniej to bym wpadła do tej Pani do domu i ją obudziła w środku najlepszego snu każąc siadać do jedzenia grudowatego budyniu. Tulę bezradnie na zimnej podłodze szatni, wycieram buzię i szepczę coś o tych rurkach z kremem (w głowie „no brawo, kolejna zasada pedagogiki złamana – przekupstwo za uspokojenie!”). Chlipie dalej ale mniej intensywnie. A mnie poza bezradnością dopada jeszcze poczucie winy…

Wieczorem, gdy kładziemy się do łóżka, jesteśmy po kolejnych 10 różnych potyczkach i awanturach, łącznie z kładzeniem się na podłodze w piekarni i rzucaniem bułkami. Wdech, wydech, wdech, wydech…

Po godzinie czytania tej samej książki po raz setny, zasypia a ja padam na twarz. Mieszanka bezradności i poczucia winy zalała mnie dziś po czubek głowy.

Mąż dobija mnie tekstem: „Bo mu za dużo pozwalasz!”

Zanurzam się pod kołdrą, utkaną już z wątpliwości. Bo nie wiem – czy wszystko robię nie tak czy tylko część? Czy to jak się czuję jest normalne? A może już czas poszukać pomocy? W reklamach i filmach macierzyństwo tak nie wyglądało..

Odnajdujesz w tym siebie?

Jeśli w tej notatce z codzienności odnajdujesz siebie to chcę Ci po pierwsze powiedzieć, że nie jesteś sam/a. Miliony rodziców na całym świecie przeżywa podobne wzloty i upadki każdego dnia. Czy w naszym kraju jest jakoś wyjątkowo? Warto nadmienić, że Polska uzyskała najwyższy poziom wypalenia rodzicielskiego z 42 krajów, które wzięły udział w jego badaniu (Mikołajczyk. M i wsp., 2019). Składa się na to wiele czynników ale badania wskazują, że wiodącym jest istniejąca presja ”idealnego rodzica”, który skoro na dzieci się zdecydował, powinien zapewnić im absolutnie optymalne warunki do rozwoju. Wysoki poziom ambicji wobec siebie – aby sprostać wyobrażanej sobie roli „matki/ojca idealnej/idealnego” plus oczekiwania wobec dziecka, jakie ma być, stanowią swoistą mieszankę wybuchową i prędzej czy później da ona objawy w postaci trudnych emocji.

Pytanie w którym momencie damy sobie szansę na zadbanie o własne potrzeby, chwilę oddechu, zwyczajną prośbę o pomoc?

Jeśli tak jak bohaterka pamiętnika, czujesz zalewającą Cię kilka razy dziennie falami bezradność to również chcę Ci powiedzieć, że nie jesteś sam/a. Tego rodzaju odczucia są typowymi, normalnymi reakcjami zdrowych psychicznie, empatycznych ludzi, którzy stoją po prostu w obliczu bardzo trudnego zadania wychowania człowieka. Opieka nad dziećmi bywa trywializowana, wyśmiewana a starania młodych rodziców, by wychować bez użycia przemocowych metod, bez nagród i kar nazywane „dziwactwem”.

To trudne przyjąć do siebie i zaakceptować, że czasem, jedyne co mogę zrobić dla mojego płaczącego/złoszczącego/bojącego się dziecka to być. Chcielibyśmy mieć magiczne narzędzie, którym ukoimy ich wybuchające emocje i uchronimy się od złowieszczych spojrzeń w sklepowej kolejce. Jednak takiego narzędzia nie ma. Zachęcam do znalezienia w sobie właśnie takiej przestrzeni – na bezradność. Wiem, że to trudne. Pojawia się napięcie, stres rośnie, pojawiają się myśli („Co ze mnie za rodzic?”, „Jestem beznadziejna/y”). Jednak spróbuj to zaakceptować. Oddychaj. Pomyśl, co Tobie pomaga poradzić sobie z napięciem i zrób to, jakkolwiek niezdrowe ma to być (tak, możesz zjeść ptasie mleczko). I bądź obok swoich dzieci – to najlepsze co dla nich masz.

Poczucie winy i bezradności

Jeśli jednak poczucie bezradności i poczucie winy są dominującymi odczuciami od dłuższego czasu, czujesz się emocjonalnie wyczerpana/y, oceniasz się jako złego rodzica a czas z dzieckiem nie dostarcza Ci żadnych przyjemnych odczuć, warto zastanowić się nad zwróceniem się o pomoc. Sięganie po nią to nie dodatkowa kompromitacja. To odpowiedzialna reakcja dorosłego człowieka, który musi być najpierw sam odpowiednio zaopiekowany aby móc opiekować się tym małym.

Czasem wystarczy pomoc kilku dodatkowych par rąk – pamiętaj, że nie jesteś ośmiornicą i masz ich tylko dwie. Czasem nie starczy ich na włączenie odkurzacza czy ugotowanie tego bardzo zdrowego, naładowanego witaminami śniadania.

Być może jakaś babcia albo wujek chętnie weźmie Twoje szkraby na plac zabaw i nawet wrócą w jednym kawałku. A może koleżanka jedzie ze swoimi na basen? Czasem warto dać się namówić na ten szalony pomysł przekładania fotelika do innego auta.

Niekiedy to jednak za mało. Jeśli tak czujesz – polecam psychologa czy terapeutę. Daj sobie szansę aby ktoś Cię wysłuchał i nie ocenił. Kto wie – a nuż znajdziesz tam nieco ukojenia?

Źródła:
Mikolajczyk M i wsp. What Is It, and Why Does It Matter?, Clinical Psychological Science, 2019
https://oko.press/wypalenie-rodzicielskie-w-polsce-jest-najwieksze-na-swiecie-cierpimy-jak-nikt-inny

 

O firmie

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Czytaj więcej